Łączna liczba wyświetleń

sobota, 29 czerwca 2013

piątek, 28 czerwca 2013

Liebster Blog! :)

Hej !
No więc, zostałam nominowana przez Tini. ; * i Weronike C. ( na dwóch blogach ) do Liebster Blog :)
Tu znajdziecie zasady : Liebster Blog - Zasady!

A teraz moje odpowiedzi do pytań od Tini. ; * :
1. Jakie masz zainteresowania ?
Śpiewanie, pływanie, pisanie opowiadań :)
2. Czy jesteś szczęśliwa ?
No pewnie, że jestem :)
3. Jakie jest Twoje największe marzenie ?
Pójść na koncert R5 i spotkać Laurę Marano ;)
4. Jakie są Twoje plany na wakacje ?
Odpoczywanie i zabawa z przyjaciółmi : *
5. Wygrywasz milion złotych. Co z nimi robisz ?
Lecę samolotem do Miami lub Los Angeles : D
6. Gdzie chciałabyś wybrać się w podróż ?
Do Miami i Los Angeles
7. Najpiękniejsza chwila Twojego życia to ...
Nie wiem ;)
8. Czy masz jakieś odwzorowanie w postaci literackiej ?
Chyba nie, ale nie myślałam na tym.
9. Twoja ulubiona książka to ...
Chyba " Ten obcy " :)
10. Jaki jest Twój ulubiony kwiat ? 
Tulipan i róża
11. Co zmieniłabyś w swoim życiu ?
Raczej nic xD


Moje odpowiedzi do pytań od Weroniki C. : 
1. Co kochasz robić ?
Śpiewać i pływać :)
2. Ulubiona piosenka ?
Wszystkie piosenki R5
3. Lubisz chodzić do szkoły ? Uzasadnij.
Lubię, bo spotykam się z przyjaciółmi, ale też nie lubię, bo trzeba się dużo uczyć ;)
4. Twoja szczęśliwa liczba ?
4 i 6
5. Owoce, czy warzywa ?
Owoce
6. Ulubiona pora roku ?
Wiosna
7. Wieś, czy miasto ?
Chyba wieś xD
8. Jakie miejsce chcesz odwiedzić ?
Los Angeles i Miami : D
9. Ulubiony napój ?
Sprite
10. Ulubione zwierzę ?
Raczej kot :)
11. Ulubiony blog ?
Dużo ich, więc nie będę wymieniać : * 




A teraz moje nominacje :
1. BabyBlue
10. Tini. ; *
11. Weronika C.


Odpowiadajcie na te pytania :
1. Jakie masz zainteresowania ?
2. Czy jesteś szczęśliwa ?
3. Jakie jest Twoje największe marzenie ?
4. Jakie są Twoje plany na wakacje ?
5. Wygrywasz milion złotych. Co z nimi robisz ?
6. Gdzie chciałabyś wybrać się w podróż ?
7. Najpiękniejsza chwila Twojego życia to ...
8. Czy masz jakieś odwzorowanie w postaci literackiej ?
9. Twoja ulubiona książka to ...
10. Jaki jest Twój ulubiony kwiat ?
11. Co zmieniłabyś w swoim życiu ?


To na tyle :)
Pa pa : *

środa, 26 czerwca 2013

Notka :)


Hej !!!
Dzisiaj to nie rozdział, to raczej taka notka.
Wczoraj miał być rozdział, ale się nie pojawił. Opuściła mnie wena do pisania opowiadań. Nie wiem kiedy wstawię ten rozdział, ale postaram się dodać go jakoś na początku wakacji. A i jeszcze jedno, komentujcie ponieważ widzę coraz mniej komentarzy. Na poprawę humoru, czytelnikom mojego bloga, wstawię teraz zdjęcia i gify R5, Auslly, Raury, Laury itp. :)
















Na pewno widzieliście już te zdjęcia i gify, ale co tam :)
Trzymajcie się : *
Matha

sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział 9


Doszliśmy do domu blondaska, weszliśmy do środka. W pokoju siedziała ładna, wysoka dziewczyna. Wyglądała o tak :

Kiedy zobaczyła Ross'a, rzuciła mu się na szyję i krzyknęła :
- Aaa !!! Ross, jak ja Cię dawno nie widziałam !
- Cassidy ? Co Ty tu robisz ?! - zapytał blondyn
- Jak to co ? Przyjechałam do Los Angeles i przyszłam przywitać się z moim chłopakiem.
- Co ??? Jakim znowu chłopakiem ? Przecież my zerwaliśmy ze sobą ! - krzyknął Ross
- Co Ty to za bzdury opowiadasz. My cały czas jesteśmy razem.- powiedziała ze spokojem Cassidy
Cały czas wsłuchiwałam się w rozmowę. Jest mi strasznie przykro, że Ross nie powiedział mi o tej dziewczynie. A co jeśli, ona mówi prawdę i jest jego dziewczyną ?! Nie mogłam dalej słuchać tego wszystkiego, więc bez słowa wybiegłam z domu brązowookiego i udałam się do pobliskiego parku.

* Oczami Ross'a *

Gdy zobaczyłem, jak Laura wybiega z domu, zostawiłem Cassidy i pobiegłem za brunetką. Wiedziałem, że będzie w parku, a kiedy tam przybiegłem, zobaczyłem płaczącą Laurę.
- Laura, przepraszam za nią. Ale ja naprawdę zerwałem z Cassidy - powiedziałem  i otarłem łzy dziewczyny
- Skąd mam wiedzieć, że nie kłamiesz ?! - krzyknęła Laura, a z jej oczu wypłynęły kolejne, pojedyncze łzy
- Choćby stąd, że Cię nigdy nie okłamałem i nigdy bym tego nie zrobił - odpowiedziałem
- Nie wiem, czy mogę Ci zaufać. Przecież ta cała Cassidy, powiedziała że jest Twoja dziewczyną.
- Ona kłamie ! Udaje miłą, a tak naprawdę jest okropna - stwierdziłem i mocno przytuliłem Laurę
- Może masz rację. Ty byś mnie nie okłamał. Przepraszam, ale zrobiło mi się przykro, kiedy tego słuchałam, u Ciebie - powiedziała dziewczyna
- Dobrze, przeprosiny przyjęte.

* Oczami Laury *

Mam nadzieje, że dobrze zrobiłam wybaczając chłopkowi. Ta blondyna mnie wkurzyła ! Jak może mówić, że jest dziewczyną Ross'a, a wcale nią nie jest, tylko nią kiedyś była ! - zastanawiałam się.
Siedzieliśmy jeszcze trochę na ławce, a ja wciąż nie mogłam pojąć, tego co miało miejsce w domu brązowookiego. W końcu postanowiłam przerwać tą niezręczną ciszę i spytałam :
- Gdzie teraz idziemy ?
- Możemy sobie pochodzić po parku. A potem Cię odprowadzę do domu - zaproponował Ross
- Ok - odpowiedziałam
Po parku chodziliśmy z godzinę. To miejsce jest naprawdę bardzo duże. Około 18 : 30, postanowiliśmy że będziemy już szli w stronę mojego domu. Przed furtką, spytałam Ross'a :
- Ross, a co jeśli Cassidy dalej będzie u Ciebie ?
Masz rację, nie pomyślałem o tym. Zadzwonię do Rydel i się jej spytam.
Rozmowa telefoniczna :
- Hej Rydel, Cassidy już poszła ?
- Na szczęście tak. Przez pół godziny ja i Riker wyganialiśmy ją z domu ! Ona czuła się, jak u siebie ! - powiedziała siostra Ross'a
- Przepraszam i dzięki. Jesteście super rodzeństwem.
- Spoko i nie podlizuj się tak. Pa
- Bardzo śmieszne. Pa - powiedział Ross i się rozłączył

- I co, poszła już sobie ? - spytała Laura
- Tak - stwierdził ucieszony Ross
- To fajnie. A Ty przyjdziesz jutro po mnie i pójdziemy razem do szkoły ?
- No pewnie, oczywiście że po ciebie przyjdę.
- Ok, dobranoc - powiedziałam
- Dobranoc - powiedział blondasek i pocałował mnie w policzek


Kolejny rozdział :)
Podoba wam się ? A co do tego co ukrywał Ross, to okaże się dopiero w następnym rozdziale, który pojawi się we wtorek :)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Martha :*

środa, 19 czerwca 2013

Rozdział 8


Rano obudziły mnie promienie słońca. Przetarłam moje zaspane oczy. Gdy je otworzyłam zdziwiło mnie to, że nie ma przy mnie Ross'a. Na poduszce znalazłam kartkę. Napisane tam było :
" Laura, musiałem wcześniej wyjść, bo miałem pilną sprawę do załatwienia. Dzisiaj przyjdę po Ciebie i pójdziemy razem do szkoły, w drodze Ci wszystko powiem.
Ross "
Odłożyłam kartkę na stolik i podreptałam do "pokoju czystości ". Umyłam moje białe ząbki, nałożyłam lekki makijaż i wróciłam do mego królestwa. Stanęłam przy szafie i po krótkim namyśle wybrałam taki oto zestaw :
Dzisiaj było wyjątkowo chłodno, mimo że w Los Angeles zazwyczaj jest ciepło.
Kiedy byłam już gotowa, zeszłam na dół. Mama właśnie robiła śniadanie.
- Cześć, córciu. Jak się spało ? - zapytała
- Dobrze - odparłam
- To się cieszę. - powiedziała moje mama
Gdy to powiedziała, położyła na stole jajecznicę. Zjadłam ją bardzo szybko, ponieważ była naprawdę smaczna. Pożegnałam się, a gdy miałam wychodzić z domu, przyszedł Ross.
- Cześć, Laura - powiedział chłopak
- Hej. To co idziemy do szkoły ? - spytałam
- Tak, już - odpowiedział blondasek
Ponownie pożegnaliśmy się z moimi rodzicami, bo tata właśnie zszedł do kuchni. Kiedy to uczyniliśmy, wyszliśmy z domu i udaliśmy się do szkoły muzycznej. W drodze do wyznaczonego miejsca, spytałam blondyna :
- Co to była za ważna sprawa, że musiałeś wyjść ode mnie prędzej ?

* Oczami Ross'a *

Nie widziałem co odpowiedzieć. Przecież nie mogę jej na razie nic zdradzić. Kompletnie zapomniałem, że napisałem, że w drodze do szkoły wszystko Laurze opowiem.
- Emm.... Rydel poprosiła mnie, żebym przyszedł, bo ... - odparłem po krótkim namyśle, nie skończyłam, bo przerwała mi Laura
- Coś mi się wydaje, że ukrywasz coś przede mną. Ale powiesz mi później, bo zaraz spóźnimy się na lekcje.
- Co ??? Ja nic nie ukrywam - skłamałem
- Aha ! - zaśmiała się brunetka
Nic nie odpowiedziałem. Postanowiłem, że po szkole zaproszę ją do mojego domu. Bo jak nie, to cała niespodzianka pójdzie na marne.

* Oczami Laury *

Ross z całą pewnością, coś przede mną ukrywa. Tylko co ? - zastanawiałam się. Moje myśli przerwał nauczyciel, oczywiście muzyki. Weszliśmy do klasy i zaczęły się nasze lekcje. Siedziałam w ławce z moim chłopakiem, po którym można było zauważyć, że myślami jest gdzie indziej. W końcu nauczyciel kazał nam dobrać się w pary i zadał na zadanie. Na przyszłą środę mamy napisać piosenkę, na dwa głosy. Ja oczywiście, jestem w parze z Ross'em, więc znając życie to ja będę musiała ją napisać.
Lekcje dobiegły końca,wyszliśmy ze szkoły.
- Idziemy do mnie ? - spytał Ross
- Ok - odpowiedziałam
W drodze do domu Ross'a wstąpiłam do mojego i zostawiłam tam plecak. Nasze domy dzielą 4 inne, a więc mamy do siebie blisko. Gdy odłożyłam torbę, ruszyliśmy do domu brązowookiego.


No i jest kolejny rozdział ! 
Wiem, że się nic w nim nie dzieje, ale nie mam weny. Ostatnio pisanie mi już nie wychodzi !
Następny postaram się dodać w sobotę, ale nic nie obiecuję.
Dziękuję wam za 2200 wyświetleń, naprawdę to dla mnie bardzo dużo :D
CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)
Martha : *

niedziela, 16 czerwca 2013

Rozdział 7


Ross wszedł do sali razem z lekarzem. Doktor wręczył mi wypis ze szpitala i pożegnał się z nami. Brązowooki pomógł mi spakować moje rzeczy do swojego samochodu i pojechaliśmy do domu. Nikt z nas przez całą drogę się nie odezwał. Dojechaliśmy po około 15 minutach. Blondyn zabrał moje rzeczy i przeniósł do domu. Gdy otwierałam mu drzwi, zobaczyłam coś co zrobiło na mnie wielkie wrażenie.
- Niespodzianka ! - krzyknęli wszyscy
Byli tam rodzice, Vanessa, rodzeństwo Ross'a i jego przyjaciel Ratliff. Na stole stał duży, truskawkowy tort, wszędzie latały kolorowe balony.
- To wszystko dla mnie ?  - zapytałam z lekkim niedowierzaniem
- A jak myślisz ? Oczywiście, witaj w domu. - powiedział Ross
- Dziękuje, ale ja przecież tylko wróciłam ze szpitala  - powiedziałam
- Ale tęskniliśmy za Tobą, bo Cię przecież w domu przez tydzień nie było - odpowiedział tata
- Dziękuję ! - krzyknęłam szczęśliwa
- Nie ma za co. A teraz leć się przebrać - powiedziała moja mama
Szybko pobiegłam na górę. Wybrałam z szafy taką sukienkę :
Poszłam do łazienki. przepłukałam twarz, nałożyłam lekki makijaż i ubrałam wcześniej wybrany strój. Wszystko zajęło mi 30 minut. Zeszłam na dół.
Zobaczyłam tam blondaska, trzymającego gitarę. Chłopak uśmiechnął się do mnie i zaczął grać na instrumencie. Zaśpiewał taką piosenkę :



- Ross, ja ... - zaczęłam
Chłopak pokazał, że mam nic nie mówić i mocno mnie przytulił. Ja oczywiście, odwzajemniłam ten gest. Kiedy skończyliśmy się przytulać, brązowooki zapytał :
- Lauro Marano, czy zostaniesz moją dziewczyną ?
Po raz kolejny mocno się w niego wtuliłam. Wszyscy zaczęli nam bić brawo.
Byłam dumna z tego, że jestem dziewczyną blondyna. On mi się rzeczywiście od początku naszej znajomości podobał. Kiedyś, jak się nad tym zastanawiałam, nie otrzymałam odpowiedzi, ale teraz wiem, ze coś do niego czuję.
Gdy skończyli nam bić brawo. Mama spytała :
- Dobra, a teraz kto ma ochotę na tort ?
Oczywiście wszyscy chcieli, ja dostałam jako pierwsza, bo to przecież dla mnie mnie jest te przyjęcie. Zjedliśmy pyszny tort i było wspaniale. Rodzice rozmawiali, a my młodsi ciągle się bawiliśmy.
O 20 : 15 rodzina Lynch i Ellington poszli do swojego domu. Ross jeszcze został.
Poszłam z blondaskiem do mojego królestwa. Usiedliśmy przy fortepianie i zaczęliśmy na nim grać. Ross poprosił, abym pokazała mu moje piosenki, ponieważ zna tylko jedną. Pokazałam mu moje teksty i naprawdę spodobały się mojemu chłopakowi. Jeszcze chwilę je śpiewaliśmy. Kiedy byliśmy już zmęczeni, położyliśmy się na łóżku i wtuleni w siebie zasnęliśmy.



No i napisałam. Moim zdaniem ten rozdział jest jakiś taki dziwny.
Rozdział 8 we wtorek lub środę.
Trochę smuci mnie to, że mam tak mało komentarzy, a to właśnie one zachęcają mnie do pisania. Więc wprowadzam zasadę :
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Pa pa : *

piątek, 14 czerwca 2013

Rozdział 6


Gdy Ross wszedł do sali, usiadł przy moim łóżku i spytał :
- Jak się czujesz ?
- Dobrze, nawet bardzo - odpowiedziałam
- No, to się cieszę - powiedział blondynek
- Lekarz powiedział, że zrobią mi jeszcze trochę badań i może wyjdę ze szpitala trochę prędzej.
- Jak fajnie ! Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo się o Ciebie martwiłem - miło stwierdził brązowooki
- Nie masz, czym się martwić - powiedziałam
- A właśnie, że mam jesteś najważniejszą osobą w moim życiu.
- Ooo... Jesteś uroczy.
- Wiem, o tym.
- No, i jaki skromny. -  powiedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy
Kiedy to powiedziałam wszedł pan w białym fartuchu i powiedział do mnie :
- Chodź ze mną, zrobimy Ci prześwietlenie.
Nic nie odpowiedziałam. Tylko wstałam z łóżka, uśmiechnęłam się do Ross'a i poszłam za doktorem.
Weszłam do pokoju, w którym miałam mieć dane badanie, czekała tam na mnie pielęgniarka.
- Podejdź do mnie i połóż się na łóżku - powiedziała pani
Położyłam się, a kobieta robiła mi prześwietlenie. Trwało to jakieś 15 minut. Zeszłam i wyszłam z sali, kierowałam się do brązowookiego, gdzie jak się okazało byli również moi rodzice i Vanessa.
- Cześć córeczko. Ross nam wszystko opowiedział, bardzo się cieszę, że już z Tobą lepiej. - powiedziała mama
- Ten Ross, to wszystko wygada - zaśmiałam się
- Troszczy się o Ciebie - wtrącił się mój tata
- Wiem, to - stwierdziłam znów się śmiejąc.
I tak rozmawialiśmy do godziny 13 : 00. Rodzice musieli jechać, Van została jeszcze chwilę. O 13 : 30 przyszło rodzeństwo Ross'a i jego przyjaciel Ratliff. Moja siostra pogadała i poszła do domu około 14 : 00, a zespół R5 cały czas przy mnie był. Wieczorem wszyscy poszli, oczywiście bez mojego blondaska, który przy mnie został i pojechał dopiero, kiedy byłam zmęczona o 21 : 30. No i właśnie tak, minął kolejny dzień spędzony w szpitalu.
Każdy kolejny dzień był taki sam. Wszyscy mnie odwiedzali, a Ross nie był przy mnie tylko, gdy spałam.
Piątego dnia, mojego pobytu w szpitalu przyszedł lekarz i powiedział :
- Jutro, rano wychodzisz. Nie ma potrzeby, abyś dalej musiała tu być.
- Naprawdę ? Hura !!!
- Naprawdę, naprawdę - powiedział pan w fartuchu
Powiedział to i wyszedł. Tak, jak się spodziewałam zaraz po nim przyszedł Ross. Od razu powiadomiłam go, o tej wspaniałej nowinie. Brązowooki zareagował tak samo jak ja, gdy się o tym dowiedziałam. W sumie to wszyscy tak reagowali, gdy się o tym dowiadywali. Wieczorem, jak każdego poprzedniego dnia, każdy się ze mną pożegnał i poszedł do swojego domu. Umówiłam się z Ross'em, że jutro rano po mnie przyjedzie i zabierze mnie do domu.
Rano obudziłam się o godzinie 7 : 15. Muszę przyznać, że wyjątkowo dobrze mi się spało. Wstałam z łóżka i podreptałam do szpitalnej łazienki. Odświeżyłam się i zaczęłam się ubierać. Nie miałam zbyt dużego wyboru, więc założyłam zwyczajną bluzkę i krótkie spodenki. Kiedy byłam gotowa pojawił się Ross.


I co myślicie o rozdziale ? Podoba wam się ? Komentujcie !
A co do rozdziału, postaram dodać go jak najszybciej, ale nie wiem kiedy.
Zapraszam na bloga mojej przyjaciółki :
http://moje-opowiadanka-violetta.blogspot.com/
Pa pa :*

środa, 12 czerwca 2013

Nowy wygląd


Jak pewnie zauważyliście zmieniłam wygląd mojego bloga. Tamte było jakieś takie nijakie, bo był tylko napis. A tutaj są też zdjęcia :). Przy okazji bardzo wam dziękuję za ponad 1400 wyświetleń. Naprawdę bardzo wam za to dziękuję. A i wracając do wyglądu bloga, chciałabym bardzo podziękować TheMadzik911, ponieważ pomogła mi przy zrobieniu tego wyglądu. :D

I trochę zdjęć i gifów R5, Laury, no i oczywiście Raury :)




















No i znów to samo, tego mojego trochę, trochę jest :) Ale co tam :D
Rozdział w piątek, albo w ostateczności w sobotę :)
Pa pa : *

sobota, 8 czerwca 2013

Rozdział 5


Gdy się obudziłam zobaczyłam, że obok mnie siedzą rodzice, Vanessa i Ross. Widziałam, że moja mama i siostra są zapłakane. Kiedy zobaczyli, że się obudziłam, na ich twarzach pojawił się uśmiech. Nagle do sali, w której leżałam przyszedł lekarz i powiedział :
- Będzie trzeba przeprowadzić operację, jak już wcześniej wspominałem jest to obowiązkowe, do 15 minut będziemy zabierać dziewczynę na salę operacyjną. Proszę się tak nie martwić, robimy co w naszej mocy.
Cała czwórka kiwnęła  lekarzowi na tak. Ja nie wiedziałam co mam powiedzieć, jestem w szpitalu, a za chwilę mam mieć operację. To jest straszne !
- Córciu trzymaj się. Cały czas będziemy tu z Tobą. - powiedziała mama
Van i rodzice wyszli z sali, został tylko Ross.
- Laura, chciałbym abyś wiedziała, że cały czas będę z Tobą. Jesteś moją wspaniałą przyjaciółką i dziękuje Ci za to - powiedział ze łzami w oczach blondyn
- Dziękuję - odpowiedziałam
Wtedy wszedł ten sam pan co wcześniej i powiedział, że zabierają mnie na salę operacyjną. Ross tylko się do mnie uśmiechnął i chwycił mnie za rękę, puścił kiedy miała zacząć się operacja. Zaczęło się.

* Podczas operacji u Ross'a *

Cały czas myślałem o Laurze. Na niczym się nie mogłem skupić. W pewnym momencie usłyszałem wibracje, dochodziły one z mojego telefonu. Dostałem sms od Rydel. Brzmiał on tak :
" I co z Laurą ? Mam tam do Ciebie przyjechać ? "
Odpisałem  :
" Laura ma teraz operację, jak chcesz to możesz tu przyjechać "
Wysłałem  sms'a i z powrotem pogrążyłem się w myślach. Moje myśli znów przerwała Rydel, ale tym razem była obok mnie.
- No i przyjechałam. Jak tam ? Nie martw się, Laura jest w dobrych rękach. Zobaczysz będzie dobrze. - pocieszała mnie
- Mam nadzieję !!! A w ogóle ta jak ja mam być spokojny, skoro moja najlepsza przyjaciółka miała wypadek ? - krzyknąłam
- Ross, rozumiem Cię. Ale nie krzycz, bo jesteś w szpitalu.
- Masz rację, powinienem się uspokoić - oznajmiłem.
Gdy to powiedziałem zobaczyłem, jak z sali operacyjnej wychodzą lekarze. Podbiegłem do doktora i zapytałem co z brunetką. Za nim lekarz zdążył odpowiedzieć, zjawili się przy nas rodzina dziewczyny i moja siostra. Lekarz oznajmił, że :
- Operacja się udała. Teraz Laura jeszcze przez około tydzień będzie u nas w szpitalu. Możecie do niej wejść, ale góra 3 osoby i szybko, bo musi odpoczywać.
- Dobrze - odpowiedzieliśmy

* U Laury *

Do sali weszli rodzice i Ross. Vanessa i Rydel pojechały już do domów, bo był późny wieczór. Rodzice posiedzieli trochę u mnie i poszli. Blondyn został jeszcze na chwilę.
- Wcześniej nie chciałem tego mówić, ale teraz Ci powiem. Chcę, abyś wiedziała, że cały czas o Tobie myślę. Doszedłem do wniosku, że ... Kocham Cię - powiedział brązowooki
- Ross, uroczy jesteś. Ja Ciebie też. Jesteś przy mnie cały czas, wspierasz mnie, po prostu jesteś wspaniały.
Po tych słowach, chwyciłam rękę blondyna i zasnęłam. Kiedy się obudziłam zobaczyłam, za drzwiami Ross'a. Widocznie, musiał wyjść - pomyślałam. Popatrzyłam na zegarek i zobaczyłam, że jest godzina 6 : 20. Ułożyłam się wygodnie na łóżku i myślałam o słowach, które blondyn mi wczoraj powiedział. O godzinie 6 : 40, przyszedł do mnie lekarz i zapytał :
- Jak się dziś czujemy ?
- Dobrze - odpowiedziałam
- Cieszę się. Przeprowadzimy jeszcze parę badań, a jeśli wyniki będą dobre, to wypuścimy Cię trochę szybciej niż przypuszczałem
Po tych słowach doktor wyszedł. Zaraz po nim wszedł Ross.


No i co myślicie o rozdziale. Mnie osobiście wydaje się jakiś taki nijaki. Następny niestety dopiero w piątek : (
Zapraszam na bloga mojej przyjaciółki :
http://moje-opowiadania-madzik.blogspot.com/
Komentujcie i dobranoc

1000 wyświetleń

Dopiero we wtorek będą 2 tygodnie, od założenia tego bloga. A ja już mam 1000 wyświetleń !!! Dlatego chciałam wam za to bardzo podziękować, że tu wchodzicie i zostawiacie po sobie komentarze :)
Naprawdę bardzo się cieszę z tego powodu : D
Dobra nie będę już przynudzać.
Zapraszam na fantastycznego bloga mojej przyjaciółki :
http://moje-opowiadania-madzik.blogspot.com/

Z okazji tak wielu wyświetleń, wstawię trochę zdjęć i gifów Raury oraz Auslly :)
























Tego mojego trochę, trochę jest :) Rozdział prawdopodobnie dziś wieczorem, albo jutro :)

wtorek, 4 czerwca 2013

Rozdział 4


Rano obudziłam się w objęciach chłopaka, na jego łóżku. Widocznie wieczorem musiałam zasnąć, a on przeniósł mnie do łóżka. Kiedy Ross zobaczył, że się obudziłam dał mi buziaka w policzek i powiedział :
- Ślicznie wyglądasz, kiedy śpisz.
- Tak ? Dzięki, która godzina ? Spóźnimy się do szkoły.
- Jest 7 : 15 i się nie spóźnimy, bo jest sobota, więc szkoły nie ma - odpowiedział blondyn śmiejąc się.
- Bardzo śmieszne, ha ha ha ! Muszę zadzwonić do Vanessy, na pewno się martwi, że na noc nie było mnie w domu.
Rozmowa telefoniczna :
- Halo. Laura, gdzie jesteś ? Martwiłam się.
- Nie masz czym. Jestem u Ross'a.
- No, dobrze. Szybko wracaj do domu. Pa
- Okej. Zaraz będę wychodzić. Pa

Tak jak obiecałam, zaczęłam zbierać się do domu. Ross,  przed wyjściem zaproponował mi śniadanie. Zjadłam, pożegnałam się z rodzeństwem mojego przyjaciela i ruszyłam z nim do domu, gdzie czekała na mnie Vanessa. W drodze do domu w ogóle się nie odzywałam, cały czas nurtowało mnie jedno pytanie. Brzmiało ono tak : " Czy Ross jest moim przyjacielem, czy może kimś innym. "  Rozmyślałam tak, a i tak nie otrzymałam odpowiedzi. W końcu doszliśmy do mego domu. Pożegnałam się z brązowookim, podziękowałam za wszystko i weszłam. Otworzyłam drzwi, zobaczyłam strasznie szczęśliwą Van.
- Co się stało ? Taka, jakaś radosna jesteś - powiedziałam
- A co, już nie mogę się cieszyć ?
- Nie no. Oczywiście, że możesz. A teraz gadaj mi co się stało.
- No, skoro nalegasz. A, więc rodzice przyjeżdżają do nas na dwa tygodnie, bo na razie nigdzie nie jadą. Za około 3 godziny mamy ich odebrać z lotniska.
- Aaa !!! - zaczęłam krzyczeć i skakać z radości
- Laura, uspokój się ! - powiedziała Van, podczas tego śmiała się
- Dobrze. Kiedy się dowiedziałaś ? - zapytałam
- Pół godziny przed Twoim przyjściem. Mama do mnie zadzwoniła i powiedziała, że właśnie czekają na samolot.
- To fantastycznie ! A kto po nich tam pojedzie ?
- Zamówię Ci taksówkę i pojedziesz. A ja będę wszystko szykować w domu odpowiedziała Van
- Okej. A teraz mam Ci w czymś pomóc ?- zaproponowałam
- Nie, nie ma w czym. Tylko mi powiedz, czy jadłaś śniadanie.
- Tak, jadłam.
- Aha, to dobrze. Możesz iść do siebie, a potem Cię zawołam, jak będziesz miała jechać.
Poszłam do mojego pokoju. Usiadłam przy fortepianie i chwilę śpiewałam. Po jakimś czasie zauważyłam, że cały czas mam na sobie wczorajsze ubrania, więc zaglądnęłam do szafy i wybrałam taką sukienkę :
W końcu muszę ładnie wyglądać, na przywitanie rodziców, w naszym Los Angeles.
Poszłam do łazienki, odświeżyłam się i ubrałam. Szybko to zleciało, ponieważ zaraz po moim wyszykowaniu się, zawołała mnie moja siostra.
- Laura, schodź. Taksówka przyjechała.
- Już schodzę.
Zeszłam na dół. Wszystko było już przygotowane. Przed domem stała żółta taksówka. Vanessa dała mi pieniądze i wsiadłam do samochodu.
Jechaliśmy jakieś 15 minut, była godzina 12 : 10. Zatrzymaliśmy się na światłach, tuż przed lotniskiem. Przez szybę z auta zobaczyłam moich rodziców. Machali mi i się uśmiechali. Powiedziałam kierowcy, gdzie ma się zatrzymać. Niespodziewanie zza zakrętu pojawił się duży, czerwony samochód. Pamiętam tylko krzyk rodziców i pisk opon taksówki, w której byłam.


No i co myślicie o rozdziale ? Podoba się ? Wiem, że ten rozdział miał być w niedziele, ale nie miałam czasu na napisanie go. Następny będzie w piątek lub w sobotę. Liczę na wiele komentarzy  : )
A i jeszcze jedno dziękuję wam za 600 i trochę wejść, dla mnie to naprawdę dużo : D
Pa pa i dobranoc